niedziela, 16 marca 2014

Jordan Belfort - "Wilk z Wall Street"

Wyobraźcie sobie taką migawkę: świst powietrza, w którym zamiast tlenu unosi się kokaina i wpada wprost do poranionych dziurek od nosa. Dźwięk tabletek wypadających z cichym pyknięciem na otwartą dłoń i wpadających prosto do gardła, niemal jak przy podaniu piłki zaraz przed strzeleniem gola. Ale takiego gola z prawdziwego zdarzenia- z wybuchem euforii na końcu. Teraz wyobraźcie sobie te czynności w zapętleniu, powtarzane przez 6 kolejnych lat, aż do wciśnięcia przycisku "pauza".

Do całego obrazka dodajcie parę ładnych piersi odbijających się śmiało od owłosionego torsu, grono krzyczących ludzi, wiwatujących na Waszą cześć. Wyobraźcie sobie parę okrąglutkich zer na swoim rachunku i co jakiś czas do tej wizji domalowujcie kolejne. Wyobraźcie sobie dotyk egipskiej bawełny na Waszej skórze zaraz po przebudzeniu i wszechobecne napięcie. Napięcie takie, że rozwala czaszkę od wewnątrz.
Udało Wam się? Gratuluję, już prawie weszliście do świata Wilka z Wall Street.


Nie ukrywam, że zanim przeczytałam książkę, udało mi się zobaczyć film. Scorsese wspaniale zekranizował tę autobiografię, jednak nic nie oddaje klimatu zwierzenia, jakim raczy nas Belfort na łamach swojej opowieści. Relacja jest zupełnie pozbawiona nieszczerości i fałszywej skromności. Autor opowiada o wszystkich swoich słabościach z niekrytą dumą i bez cienia krytyki. Ukazuje cynizm i wyrachowanie w najczystszej postaci, nie zatrzymując się ani na chwilę.
Belfort musi być naprawdę odważnym człowiekiem, skoro nie boi się opisywać całej swojej brzydoty bez zbędnego zakłopotania. 
Mam nadzieję, że nie zniesmaczę znawców literatury twierdząc, iż Wilk zaproponował nam wariację na temat barokowego turpizmu. W książce jest bardzo dużo seksu, pieniędzy, przedmiotów, uczuć, ale wszystkie te zjawiska są zaskakująco brzydkie. Mimo wszystko, tworzą jednak ze sobą mozaikę niezwykle charyzmatyczną. W powieści takiej jak ta jest coś z brukowca (jak mówi okładka) ale jest też w niej dużo subtelnej szlachetności - rzec można: "trochę porno, trochę wysoka kultura". 

Główny bohater nie jest  "pierwszym lepszym, któremu się poszczęściło", nie jest przypadkowym spadkobiercą sukcesu. Poprzez wrodzoną inteligencję i spryt, a także zdolność przetrwania w najgorszych sytuacjach, zdobywa patent na sukces. Jest młody, przystojny, obrzydliwie bogaty i obrzydliwie dysfunkcyjny. Ma manię wielkości i przerost ego. Ocenia ludzi poprzez proste kryterium - czy może im zaufać, czy nie, a jeśli odpowiedź jest twierdząca- owija ich sobie wokół palca i korumpuje ich niezależność.

Jordan Belfort

Mimo tak wielu negatywnych cech, Belfort budzi jednak sympatię- dręczą go demony całkiem podobne do demonów innych ludzi. Jest spragniony miłości, potrzebuje akceptacji, chce by go podziwiano i adorowano, a to przecież uczucia tak bardzo bliskie każdemu człowiekowi. Poza tym, nie ma się co oszukiwać -miło jest brodzić we wspomnieniach osoby, która prowadziła życie tak barwne, że ciężko zmieścić jego treść na łamach pięciusetstronicowej powieści. Pewnie dlatego powstała część druga spowiedzi o tytule "Polowanie na Wilka z Wall Street"...

Postać Jordana Belforta, postać z krwi i kości, daje czytelnikowi inspirację do zastanowienia się nad własnymi słabościami. Popycha również do zadania sobie ważnego pytania: "kim ja w ogóle jestem, by oceniać tego człowieka? Może, gdybym prowadził życie takie jak on, postępowałbym podobnie?"
Przecież był tylko młodym człowiekiem w morzu pieniędzy. W czasach, w których pogoń za pieniądzem stała się sensem życia dla wielu osób, świadectwa takie jak autobiografia Wilka są potrzebne po to, by na chwilę przystanąć. I może niekoniecznie rezygnować z tej pogoni, ale zdać sobie chociaż sprawę z niebezpieczeństw, które towarzyszą "gonieniu króliczka".

Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Początkowa maniera autora może trochę drażnić, ale wraz z rozwojem treści książki zaczyna podkreślać jej charakter. Polecam wszystkim, którzy poczuli się zaczepieni przez Belforta w ekranizacji "Wilka z Wall Street", jak również tym, którzy z typami spod ciemnej gwiazdy nie mają w ogóle do czynienia. Czym jest bowiem życie bez odrobiny pikanterii?

7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz