piątek, 22 marca 2013

Ernest Cline - "Player One"

Niedawno skończyłam czytać książkę autorstwa Ernesta Cline'a pt. "Player One". Jest to jego pierwsza powieść, a już podpisał umowę na jej ekranizację. Moim zdaniem świadczy to o książce bardzo dobrze.
Jest to powieść w klimacie science-fiction i mimo, ze nie jestem fanką tego gatunku, to "Player One" bardzo mi się podobała.

Ale zacznijmy od początku... Akcja powieści toczy się w roku 2045- trawionym wojnami nuklearnymi, zniszczeniem, powszechną niezgodą i podziałem. Alternatywą dla życia w rzeczywistości jest gra OASIS, która ma za zadanie symulować prawdziwe życie, ale nieco ulepszone. Z lepszą grafiką, i setkami równoległych światów. Jest tam, między innymi, wirtualna szkoła, są także przeróżne gry - stare i nowe, są sklepy, pojazdy i tak dalej... W tejże grze, gdzieś między sektorami planet, ukryte zostało tzw. "wielkanocne jajo". Tenże najznamienitszy ze wszystkich artefakt, oprócz magicznej mocy i wszystkich tych geekowskich wartości, które ze sobą niesie, stanowi jednocześnie czek na 120 miliardów dolarów. Ta kwota została ustanowiona przez autora OASIS jako spadek dla osoby, która jako pierwsza znajdzie jajo.

Nie zamierzam zdradzać dalszej części fabuły, gdyż byłoby to nie fair wobec osób, które zamierzają przeczytać "Player one". Ja polecam tę książkę przede wszystkim dlatego, ze nie jest pisana tylko i wyłącznie pod młodzież. Jest bardzo uniwersalna i porusza tematy, które dotyczą wszystkich ludzi niezależnie od wieku. I tak w wirtualnym świecie mamy do czynienia z rasizmem, homofobią, podziałem na "plebs" i "patrycjuszy". Mamy komunistkę, idealistę, okrutną korporację i duże pieniądze,
Faktem jest, że literaci lubią w roli czarnego charakteru obsadzać korporacje. Tym razem nie mamy, jak to zwykle bywa, do czynienia z laudacją wobec socjalistycznego modelu kształtowania rzeczywistości społeczno-politycznej, ale z pewnego rodzaju propozycją. Książka "Player one" niesie ze sobą swoiste  rozdarcie w tej kwestii i pozwala czytelnikowi wybrać odpowiadający jego upodobaniom model rzeczywistości. Co więcej- pozwala mu stworzyć nową.

Warto jeszcze podkreślić rolę jaką pełni w powieści język autora. Otóż, jest on bardzo plastyczny i nawet mnie, jako laikowi w sprawach gier, kuje w głowie wizję wirtualnego świata, w którym odzwierciedleniem naszego ego jest awatar. Myślę  ze to głownie język doprowadził do tego, że tak szybko Cline podpisał kontrakt na ekranizację tejże książki.
Wydaje mi się, ze autor powieści dobrze się bawił przy jej pisaniu. Umieścił w niej bowiem wszystkie najbardziej kultowe symbole swojej młodości. I dzięki temu przypominamy sobie co nieco o zespole Rush, o grze Dungeon & Dragons i o wielu różnych rzeczach, które zaczynają powoli wracać do łask. Książka jest modna, na czasie i po prostu fajna. Najzwyczajniej w świecie fajna.

Na sam koniec mojej minirecenzji zostawiłam sobie fenomen głównego bohatera. W tej powieści główny bohater jest w pewnym sensie tradycyjny- wyróżnia się bowiem odwagą, pomysłowością, inteligencją i polotem. Jest jednak geekiem. Nerdem. Życiową ofiarą losu, mającą problemy z życiem w społeczeństwie. I właśnie to czyni go postacią na miarę naszych czasów.

Wadą książki jest, moim zdaniem, jej zakończenie. Ale to pozostawię pod osłoną tajemnicy.
Ogólna ocena : 6.5/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz